Organizacja kalendarza

Zeszły rok w Formule 1 był naprawdę szalony. Ze względu na sytuację w świecie, kalendarz powstawał niemal w locie. Sporo GP z niego wypadło, większość odbyła się bez udziału kibiców, ale kilku udało się spektakularnie wrócić. FIA tym razem miała dużo więcej czasu na zaplanowanie kalendarza, a i my jako społeczeństwo nauczyliśmy się żyć w pandemii. W 2021 roku sezon będzie składał się z 23 rund. Pierwszy raz F1 zobaczymy w Bahrajnie już w weekend 26-28 marca, a ostatni 10-12 grudnia, standardowo już na torze Yas Marina w Abu Dhabi. Ponownie odwiedzimy legendarne tory, które powróciły w zeszłym roku – włoską Imolę (16-18.03) oraz portugalskie Portimao (30.04-02.05). Pełny kalendarz tegorocznego sezonu znajdziecie na końcu artykułu.

Tegoroczna stawka – roszady i powrót legend

Jak wspomniałem wyżej, sezon ten należy do wielkich powrotów. W tym momencie już dziewięć z dziesięciu zespołów zaprezentowało swoje bolidy i kilka z nich naprawdę prezentuje się przepięknie. Po raz pierwszy od przeszło 60 lat w królowej motorsportu zobaczymy Astona Martina. Brytyjsko-zielony Aston Martin AMR21 napędzany przez uważaną za najlepszą jednostkę napędową Mercedesa będzie kierowany przez młodego Lance’a Strolla oraz czterokrotnego mistrza świata, Sebastiana Vettela, który postanowił zmienić otoczenie po nie do końca udanym mariażu z Ferrari.

Miejsce Vettela w Scuderii obok utalentowanego Charlesa Leclerca zajmie syn rajdowej legendy – Carlos Sainz Jr. Młody Hiszpan zwolnił tym samym miejsce w McLarenie, który w tym sezonie miał naprawdę trudne wyzwanie, polegające na zaadoptowaniu silnika Mercedesa do bolidu rozwijanego do tej pory z jednostką napędową Renault. Więcej o tym już niedługo! W McLarenie zostaje kochany niemal przez wszystkich młody Brytyjczyk Lando Norris, a w drugim bolidzie zasiądzie wiecznie uśmiechnięty Daniel Ricciardo, odchodzący z Renault po trzech latach współpracy, tworząc zdecydowanie najbardziej memiczny skład w tym sezonie. Bolid Alpine A521, fot. materiały prasowe Alpine (źródło).

Mówiąc o Renault, to w tym roku marka przechodzi do roli dostawcy silnika, ponieważ zespół przeistoczył się w Alpine F1 Racing Team, które po wielu latach nieobecności, podobnie jak Aston Martin powraca w wielkim stylu. Podobnie jak Brytyjczycy, Alpine stawia na mieszankę doświadczenia i świeżej krwi. We francuskich barwach jeździć będą: młody i utalentowany Esteban Ocon oraz weteran, dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso.

Mercedes AMG F1 Team, tak jak pisałem w artykule o nowym kontrakcie Lewisa Hamiltona, postawił na sprawdzony, mistrzowski skład w postaci łamiącego rekordy brytyjczyka oraz Valtteriego Bottasa, który ponownie liczy na nawiązanie regularnej walki z kolegą zespołu. Możemy być niemal pewni, że tę dwójkę zasiadającą w ponownie czarnych bolidach będziemy oglądać nader często na podiach.

W sponsorowanej przez Orlen Alfie Romeo nie doszło do zmian. Za sterami biało-czerwonego bolidu ponownie zasiądzie najbardziej doświadczony w stawce kierowca, Kimi Raikkonen, który ma już za sobą 20 sezonów w Formule 1 i dalej nie wybiera się na emeryturę. Jego partnerem zespołowym będzie Antonio Giovinazzi. Bez zmian także w Williamsie, ponownie zasilanym składem George Russel / Nicholas Latiffi.

Sergio Perez na podium GP Bahrajnu, fot. Mario Renzi – Formula 1 (źródło).

Ciekawie sytuacja zapowiada się w Red Bullu, gdzie już od kilku lat żaden kierowca zespołu nie potrafił dorównać niezwykle utalentowanemu Maxowi Verstappenowi. W tym roku może być jednak inaczej, gdyż szeregi austriackiego zespołu pierwszy raz od dawna zasili kierowca spoza ich programu juniorskiego. Tym kierowcą będzie Sergio Pérez, który w F1 ściga się od dziesięciu lat, a w zeszłym sezonie po raz pierwszy w karierze stanął na najwyższym stopniu podium, dostarczając nam przy okazji jeden z najpiękniejszych wyścigów ostatniej dekady. Po tym, jak spadł na ostatnią pozycję na pierwszym okrążeniu GP w Bahrajnie, usłyszał od swojego inżyniera wyścigowego, że wiele może się w tym wyścigu zdarzyć i o matko, jak bardzo miał rację. Kapitalny Sergio zdołał jednak dokonać niemożliwego i wspiąć się na szczyt. Szczyt swoich umiejętności, szczyt podium, szczyt emocji… A pomyśleć, że ten sympatyczny Meksykanin do końca sezonu był niemal pewien końca swojej kariery, po zakończeniu współpracy z Racing Point. Oglądanie rozpłakanego ze szczęscia kierowcy mimowolnie spowodowało, że większości z nas zakręciła się łezka w oku…

W juniorskiej ekipie Red Bulla, Scuderii Alpha Tauri ponownie zasiądzie Pierre Gasly, który przez ostatnie lata przeszedł prawdziwą karuzelę emocji. Od degradacji z głównego zespołu do tego juniorskiego, przez utratę przyjaciela i włamanie do mieszkania, na fantastycznym zwycięstwie na włoskiej Monzy w ubiegłym roku kończąc… W tym sezonie jego partnerem zostanie Yuki Tsunoda, który jest pierwszym od 2014 kierowcą z Japonii w stawce.

Nowe barwy Haasa, fot. materiały prasowe Haas F1 Team (źródło

Ostatnim zespołem jest amerykański Haas, który w tym roku będzie zatrudniać utalentowanego Micha Schumachera oraz niezwykle kontrowersyjnego Nikitę Mazepina. Wokół tego drugiego w Internecie powstała fala hejtu, po tym jak na Instagramie opublikował nagranie, na którym łapał pewną kobietę za biust i nie wyglądała ona, jakby była z tego powodu zadowolona. Nagranie co prawda szybko zniknęło z jego oficjalnego profilu. W Internecie jednak nic nie ginie, więc historia ta bardzo szybko trafiła na pierwsze strony portali poświęconych motorsportowi. W social mediach powstał hasztag #SayNoToMazepin, rozpowszechniany przez takich gigantów jak WTF1.

Gdy kontrowersje w końcu upadły, a kierowca przeprosił publicznie za swoje zachowanie, zespół Haasa wywołał kolejne, prezentując nowe barwy zespołu. Samochód sponsorowany przez spółkę, której właścicielem jest ojciec Nikity, a barwy bardzo mocno przypominają flagę Rosji, co samo w sobie nie byłoby kontrowersyjne, gdyby nie fakt, że ze względu na udowodnienie rosyjskim olimpijczykom korzystania z dopingu, WADA (Światowa agencja antydopingowa) nie zakazała rosyjskim sportowcom udziału pod rosyjską flagą. Sprawa jest ciągle w toku, dlatego wciąż nie wiadomo, czy Haas będzie musiał zmienić swoje barwy.

Połączone siły Astona Martina i Mercedesa, czyli nowe samochody bezpieczeństwa

Krwisto czerwone safety cary Mercedesa, fot. materiały prasowe Mercedes Daimler (źródło).

Na koniec zostawiłem zmiany dotyczące samochodów bezpieczeństwa, na które skończył się monopol Mercedesa. Od tego roku w roli samochodów służb wyścigu zobaczymy znane nam do tej pory Mercedes-AMG GT R (samochód bezpieczeństwa) i Mercedes-AMG C 63 S Estate (samochód służb medycznych) w przepięknym czerwonym kolorze, oraz Astona Martina Vantage (safety car) i Astona Martina DBX (wóz medyczny) w klasycznym brytyjskim Racing Green.

Podsumowanie

Obecny sezon zapowiada się naprawdę ciekawie. Zupełnie szczerzę liczę, że dostarczy nam podobnej dawki emocji. Owszem, kolejne rekordy bite przez Hamiltona i Mercedesa są świetne, ale wszyscy pokochaliśmy widok Sergio Pereza i Pierre Gasly’ego, którzy z oczami pełnymi łez nie potrafili nacieszyć się zwycięstwem, nie chcąc schodzić z podium.

W kolejnych wpisach z tej serii przedstawię Wam dużo bardziej szczegółowo wybrane zespoły, ponieważ to, co opisałem wyżej, to tylko czubek góry lodowej. Dziękuję za uwagę i zapraszam do zapoznania się z tegorocznym kalendarzem dostępnym na oficjalnej stronie F1.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *