Zanim jednak przejdziemy do opuszczenia Formuły 1 przez Hondę, wrócmy do momentu jej powrotu w 2015 roku. Wówczas McLaren ogłosił, że będzie korzystał z hybrydowych silników Hondy. To oczywiście od razu rozpaliło wyobraźnię miłośników królowej motorsportu. Rozmarzeni fani przed oczami od razu mieli ogromne sukcesy, jakie na przełomie lat 80. i 90. święcili Ayrton Senna, Nelson Piquet, czy Alain Prost za sterami legendarnego biało-czerwonego bolidu McLaren Honda MP4/4 i jego następców.

Niestety tym razem było zupełnie inaczej. Silniki Hondy odbiegały nie tylko od absolutnie topowego Mercedesa, ale również od widocznie słabszych Ferrari i Renault. W trakcie tej współpracy usłyszeliśmy wiele uszczypliwych komentarzy, na czele z wypowiedzianym przez dwukrotnego mistrza świata, Fernando Alonso, The engine feels good, much slower than before. Amazing. (z ang. Silnik robi dobre wrażenie, jest dużo wolniejszy niż ostatnio. Niesamowite). Hiszpan bez skrupułów nazywał jednostkę Hondy silnikiem GP2 (GP2 to niższa seria wyścigów, znana też jako Formuła 2). Nieoficjalnie mówiło się, że brytyjski zespół wywierał bardzo dużą presję na Hondzie, a w dodatku w ramach tej współpracy, to Honda płaciła McLarenowi.

Po trzech latach nieudanej współpracy McLaren zdecydował się przejść na jednostki napędowe Renault, co oznaczało niemal pewne odejście Hondy z F1. Niespodziewanie jednak, Red Bull postanowił dać szansę japońskiej technologii, na zasadach zespołu klienckiego. W 2018 roku wyposażyli w nie swój juniorski team Scuderia Toro Rosso (obecnie Scuderia Alpha Tauri), a efekty były tak dobre, że już w 2019 roku Honda napędzała również główny zespół Red Bull Racing. Austriacki koncern, który w erze V8 święcił ogromne sukcesy, korzystając z silników Renault, był bardzo niezadowolony z ich jednostek V6. Więc gdy tylko nadarzyła się okazja na posiadanie silnika w zasadzie na własność, decyzja zapadła bardzo szybko i patrząc na to, że RedBull już w pierwszym roku współpracy z Hondą zwyciężył aż trzykrotnie, była to słuszna decyzja.

Gasly mijający linię mety zwyciężając pierwszy raz w karierze, fot.: FIA Pool Image for Editorial Use Only ().

W 2020 Max Verstappen z Red Bulla zwyciężył dwukrotnie, a jedno zwycięstwo do dorobku Hondy dołożył niespodziewanie Pierre Gasly, który pojechał wyścig życia w domowej rundzie Scuderii Alpha Taurii, odbywającej się na legendarnym włoskim torze Monza. Co to był za wyścig… Na samą myśl, dostaję gęsiej skórki. Szczerze polecam każdemu obejrzeć film na oficjalnym kanale F1 poświęcony temu fenomenalnemu zwycięstwu. Po takich osiągnięciach nie dziwi więc fakt, że Red Bull chciał za wszelką cenę zostać przy japońskiej technologii. Według informacji podanych przez zespół technologia Hondy będzie wykorzystywana przez nich co najmniej do 2025 roku.

Zupełnie szczerze liczę na to, że dzięki możliwości rozwoju silnika pod własnymi skrzydłami, Red Bull w końcu będzie w stanie nawiązać regularną walkę z dominującym Mercedesem. Od przyszłego sezonu wchodzą w życie natomiast nowe regulacje, wprowadzające duże zmiany w wyglądzie i zachowaniu bolidów. Auta mają lepiej sobie radzić w walce koło w koło, polegając bardziej na czystej mocy i efekcie przypowierzchniowym (z ang. ground effect), a mniej na skomplikowanej aerodynamice. Jak wiadomo, Red Bull zatrudnia Adriana Neweya uznawanego w padoku za geniusza od aerodynamiki, więc kto wie, może Red Bull wróci na szczyt?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *